niedziela

Ano Moraitika...

... znaczy "Stara Moraitika" i odróżnia dawną wioskę, położoną na stokach wzgórz nad zatoką od "nowej" Moraitiki, turystycznego miasteczka zajmującego przestrzeń pomiędzy wzgórzami a morzem. Nowa Moraitika jest dość typowa - pas barów i sklepów wzdłuż głownej drogi, a potem zwarty szereg hoteli i ośrodków - aż do samej plaży.


Stara Moraitika jest urocza i stroma. Wąskie uliczki wiodą od głównej drogi wzwyż, obok cerkwi...



...tawerny...



...aż na samą górę - tam gdzie będziemy mieszkać przez następny rok.

sobota

No i wlaśnie wtedy Yin się rozpłakała...

Po ponad dobie rejsu dopłynęliśmy wreszcie. O pierwszych wrażeniach z Korfu Town napiszę Wam kiedy indziej. Dość, że po kilkuset metrach spaceru (przerwanego tylko jedną kłótnią), doszlismy do dworca autobusowego. O szczęsny losie! Juz po 10 minutach siedzieliśmy w klimatyzowanym autobusie, wiozącym nas do Moraitiki. Jechal szybko i w trzy kwadranse byliśmy na miejscu. Jeszcze krótka konsultacja z miejscowymi, taksówka i jesteśmy na miejscu.

Jesteśmy dzień później, niż planowano,więc zamiast właścicielki wita nas jej mama - przemiła starsza Pani, mówiąca tylko po grecku. Nie przeszkodziło nam to jednak w dogadaniu się. Wprowadziła nas do pokoju i poszła. A my - torby w kąt i na balkon, podziwiać widok. No i wlaśnie wtedy Yin się rozpłakała ze szczęścia. Zobaczcie sami...

czwartek

A gdzie to Korfu właściwie jest?

Ona (bo to wyspa) jest w bardzo śmiesznym miejscu. Tuż przy zachodnim krańcu Grecji; na morzu, które wiekszość oduchowo okresli jako Adriatyk, ale w rzeczywistości to Morze Jońskie. Najbliżej z Korfu jest do... Albanii (jakieś 2-3 kilometry), potem do Grecji lądowej (do 5 kilometrów), a potem do Włoch (już prawie 100 - przez Cieśninę Otranto). My na Korfu docieramy na razie z Wenecji - 900 kilometrów w linii prostej, czyli około doby statkiem.
Wyświetl większą mapę

środa

Jak się to zaczęło...

...ano tak, że któregoś dnia zadaliśmy sobie z Yin pytanie: co właściwie chcemy w życiu robić. Po dłuższej dyskusji okazało się, że przede wszystkim podróżować. Ale nie tak turystycznie, wakacyjnie. Wielka Podróż - to jest to. Mieszkać rok tu, dwa lata tam, włóczyć się po pięknych miejscach, poznawać ludzi, wtopić się w krajobraz.

Jesteśmy parą, która dobrała się na zasadzie uzupełniania przeciwieństw. Ja, „Yang”, ekstrawertyk, chętny raczej najpierw czynić, a potem się martwić o skutki. „Yin”, introwertyczka, potrzebuje spokojnie przetrawić wszelkie zmiany. Jako zespół jesteśmy dobrzy – o ile akurat nie zabraknie nam ducha współpracy. Bo wtedy to dopiero zaczynają się przygody…

Mamy oboje ‘w okolicy’ 45-55 lat, pozytywne nastawienie do świata i nieco doświadczenia życiowego. Pieniędzy nie za dużo, ale i nie za mało. Dwa duże psy, które towarzyszą nam, gdzie się da. Sporo dzieci, które jednak nie mieszkają na stale z nami. Zamiłowanie do przygody, znacznie równoważone zamiłowaniem do wygody. Reszta się okaże w trakcie…