poniedziałek

Niedzielne atrakcje.

Uwielbiam fotografować. Doskonałe medium dla introwertyczki. Tak, należę bowiem do tych 25% populacji, które woli słuchać niż mówić, woli pozostawać w cieniu niż błyszczeć w centrum wydarzeń i które potrzebuje szalonych nieco ekstrawertyków by realizować swoje marzenia, na przykład o wyjeździe na pewną rajską wyspę.
Wybraliśmy się z Yang w niedzielę na poszukiwanie gąbki na kiju do mycia podłóg, gdyż podłogi są tu kamienne lub wyłożone kafelkami. Ponieważ markety na przedmieściach Kerkiry były zamknięte, odpuściliśmy sobie zakupy i pojechaliśmy do Kanoni, przedmieścia stolicy rozlokowanego na zboczach nad laguną w pobliżu lotniska. Pogoda była piękna, słońce, bezwietrznie, my, po bardzo wyczerpującym tygodniu, spragnieni relaksu. Droga, jednokierunkowa, wspina się na zbocze, zakręca na szczycie i wiedzie z powrotem w dół. Na szczycie zaś, oprócz nieczynnych teraz hoteli, kawiarnie z tarasami widokowymi, nieco niżej grecka, a wyżej, uczepiony zbocza - Starbucks. Przypomniał nam się Londyn, miasto, które oboje uwielbiamy, i Starbucks z ogródkiem nad kanałem na Camdenie, gdzie niejedną kawę wypiliśmy obserwując jak narrowboaty, wąskie i długie niczym ołówek łodzie, czy raczej barki mieszkalne, przekraczają śluzę. Ciepło nam się w sercach zrobiło, swojsko jakoś tak, wspięliśmy się więc po schodkach i, zaopatrzywszy się w cappuchino i macchiato, rozsiedliśmy się na słoneczku. Pod nami laguna, pas startowy lotniska wychodzący na lagunę, krótki bardzo, w związku z czym lądowanie i wznoszenie się samolotów jest ogromnie widowiskowe, na horyzoncie stały ląd, na morzu łodzie rybackie... Idylla. Nieco poniżej nas na tarasie wyciętym w zboczu dom. Przed domem, jak wszędzie tu, na sznurach suszy się pranie, ludzie porozkładani na fotelach twarze do słońca wystawiają. Tu dygresja kolejna: ponieważ jesteśmy na Korfu tak cudownie obcy, nie znamy języka, mamy niewielu znajomych, co więcej, uczymy się dopiero tutejszej rzeczywistości, wielu rzeczy musimy się domyślać, zaczęliśmy snuć różne opowieści o ludziach bądź sytuacjach, których jesteśmy świadkami.
Ciąg dalszy jutro, właśnie zmienia się pogoda, nadciąga burza, trzeba pranie ze sznurów pozbierać.

1 komentarz:

  1. czekam da dalszą opowieść i czekam, a jutro nie nadchodzi :)

    OdpowiedzUsuń