niedziela

Kalo Pascha

Na naszej małej wyspie święto. O północy rozdzwoniły się dzwony kościołów. Zmartwychwstanie powitano liturgią, śpiewem, fajerwerkami i strzałami z dubeltówek, wciąż licznych na Korfu. A potem rodziny zasiadły do Wielkanocnej uczty.


Dla nas ten tydzień był i świąteczny i absolutnie wyczerpujący. Ogromna ilość pracy związana z naszymi firmami w Polsce (to głównie Yang siedział po kilkanaście godzin dziennie przy komputerze pracując, pracując i jeszcze raz pracując), wyprawa na północ w odwiedziny do Moniki z Arillas połączona z szukaniem i zwiedzaniem miejsc, o które pytają się czytelnicy naszej strony o Korfu. Yang postanowił też pomóc mężczyznom z Moraitiki, którzy wykładali (społecznie) drogę w naszej części wsi przepięknymi kamiennymi płytami. Poznawaliśmy nowych niezwykłych ludzi, wzięliśmy udział w piątkowej procesji w Moraitice i jesteśmy absolutnie, absolutnie nieprzytomni ze zmęczenia. Tematy czekają aby je opisać, zdjęcia wymagają przejrzenia i obróbki. Mój komputer wciąż w naprawie.
Przed przyjazdem tu martwiłam się nieco, że to taka mała wyspa i szybko zaczniemy się nudzić. Długo jeszcze, jeśli w ogóle kiedykolwiek, nuda nie zawita w nasze progi.
A teraz idę przygotować nam świąteczne śniadanie. Koguty pieją, żaby poszły spać, również "nasza" sówka zamilkła. Opowiem jeszcze tylko o sówce. Od półtora miesiąca co wieczór, około dziewiątej rozlegało się głośne uu.., uu.. i tak godzinami. Najbardziej dźwięk ten przypominał klakson samochodowy. Początkowo sądziliśmy, że to jakiś nocny samotny ptak wzywa samiczkę (wiosna w końcu). Yang mu nawet współczuć zaczął. Potem ja zaczęłam podejrzewać, że to alarm włącza się w którymś z pustych teraz domów. W końcu zdecydowaliśmy się zapytać sąsiadów. I nie żadne to samotne samce ani popsute alarmy, lecz małe sówki nawołujące swoje polujące w nocy matki. Co i rusz zdarzają nam się takie historie. Wciąż na nowo dowiadujemy się, że o niczym tu nie mamy pojęcia, a nasze wyobrażenie zupełnie nie odpowiadają rzeczywistości.
Fantastyczne doświadczenie dla takich 'wszystkowiedzących' staruszków jak my.
Kalo Pascha wszystkim

2 komentarze:

  1. Ja to mam z Paschą zawsze problemy. Albo mi się spać chce, albo mam chandrę - rzadko się załapuję na duchowe przeżycia. Tutejszy sposób jest jakby bardziej dla ludzi - o północy ogólna radocha, śpiewy w kościele, fajerwerki, psy się chowają pod łóżko; a potem wszyscy idą do baru świętować Zmartwychwstanie.
    Na następny rok się wyśpię i też będę świętował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalo Pascha kie Xronia Pola!!!!Mam nadzieję, że się niedługo skontaktujemy.Jak na razie jestem robotem na usługach Niemców protestantów, którzy okupują hotel.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń